Niemiecką społeczność zelektryzowała wiadomość na temat odkrycia konia trojańskiego, którego stworzenie i kontrola nad nim przypisywana jest władzom federalnym RFN.
Chaos Computer Club, grupa hakerów z Niemiec, ogłosiła zlokalizowanie przez nich Trojana używanego przez niemiecki rząd federalny. Ogłoszenie zostało opublikowane na stronie ccc.de, wraz z 20 stronnicowym szczegółowym raportem analizy działania tego złośliwego oprogramowania. Twórcy Trojana mieliby wykorzystywać go w celu inwigilacji potencjalnych terrorystów.
Autorzy zwracają uwagę na orzeczenie sądu federalnego, który orzekł, że tego typu praktyki są niezgodne z konstytucją RFN i jedynie w wyjątkowych sytuacjach mogą być wykorzystywane w wąskim zakresie i pod pełną kontrolą.
Pełen raport (w wersji niemieckojęzycznej) możecie znaleźć tutaj.
Trojan jest odmianą backdoora systemu Windows zawierającego sterowniki DLL oraz kernel. Oprogramowanie zawiera keylogger, czyli program do rejestrowania aktywności użytkownika komputera, który monitoruje konkretne aplikacje. Ich lista jest długa, m.in. Firefox, Skype, MSN Messenger, ICQ i inne. Trojan ten, nazwany przez zespół CCC Staatstrojaner (Trojan Federalny) zawiera również kod mający za zadanie wykonywać screenshoty oraz nagrywać pliki audio (w tym również rozmowy przez Skype). Co więcej, Trojan może zostać zdalnie uaktualniony. Serwery do których się podłącza to między innymi 83.236.140.90 oraz 207.158.22.134.
Nie ma pewności co do tego, kto stworzył Trojana i w jakim celu. Jedyną stroną, która mogłaby potwierdzić, że złośliwe oprogramowanie zostało napisane na zlecenie i użytek rządu RFN jest on sam.
Ten Trojan typu backdoor został nazwany przez zespół ekspertów firmy G Data „Backdoor:W32/R2D2.A”. Nieprzypadkowo znajdziemy w nazwie robota naprawczego z serii Gwiezdnych Wojen. Wynika to z linijki kodu oprogramowania: „C3PO-r2d2-POE”, która aktywuje transmisję danych.
Eksperci G Data wypowiadali się na temat tzw. Federal Trojan już w 2007 roku. Odrzucili wtedy tezę, że Trojan mógł być instalowany przez funkcjonariuszy służby federalnej. Tak więc Trojan ten jest wykrywany i usuwany przez oprogramowanie firmy G Data.
Cała sytuacja wymusza jednak pytanie o to, jak daleko może posunąć się państwo inwigilując prywatne komputery. Czy rzeczywiście czujemy się dzięki temu bezpieczniej?
Chaos Computer Club, grupa hakerów z Niemiec, ogłosiła zlokalizowanie przez nich Trojana używanego przez niemiecki rząd federalny. Ogłoszenie zostało opublikowane na stronie ccc.de, wraz z 20 stronnicowym szczegółowym raportem analizy działania tego złośliwego oprogramowania. Twórcy Trojana mieliby wykorzystywać go w celu inwigilacji potencjalnych terrorystów.
Autorzy zwracają uwagę na orzeczenie sądu federalnego, który orzekł, że tego typu praktyki są niezgodne z konstytucją RFN i jedynie w wyjątkowych sytuacjach mogą być wykorzystywane w wąskim zakresie i pod pełną kontrolą.
Pełen raport (w wersji niemieckojęzycznej) możecie znaleźć tutaj.
Trojan jest odmianą backdoora systemu Windows zawierającego sterowniki DLL oraz kernel. Oprogramowanie zawiera keylogger, czyli program do rejestrowania aktywności użytkownika komputera, który monitoruje konkretne aplikacje. Ich lista jest długa, m.in. Firefox, Skype, MSN Messenger, ICQ i inne. Trojan ten, nazwany przez zespół CCC Staatstrojaner (Trojan Federalny) zawiera również kod mający za zadanie wykonywać screenshoty oraz nagrywać pliki audio (w tym również rozmowy przez Skype). Co więcej, Trojan może zostać zdalnie uaktualniony. Serwery do których się podłącza to między innymi 83.236.140.90 oraz 207.158.22.134.
Nie ma pewności co do tego, kto stworzył Trojana i w jakim celu. Jedyną stroną, która mogłaby potwierdzić, że złośliwe oprogramowanie zostało napisane na zlecenie i użytek rządu RFN jest on sam.
Ten Trojan typu backdoor został nazwany przez zespół ekspertów firmy G Data „Backdoor:W32/R2D2.A”. Nieprzypadkowo znajdziemy w nazwie robota naprawczego z serii Gwiezdnych Wojen. Wynika to z linijki kodu oprogramowania: „C3PO-r2d2-POE”, która aktywuje transmisję danych.
Eksperci G Data wypowiadali się na temat tzw. Federal Trojan już w 2007 roku. Odrzucili wtedy tezę, że Trojan mógł być instalowany przez funkcjonariuszy służby federalnej. Tak więc Trojan ten jest wykrywany i usuwany przez oprogramowanie firmy G Data.
Cała sytuacja wymusza jednak pytanie o to, jak daleko może posunąć się państwo inwigilując prywatne komputery. Czy rzeczywiście czujemy się dzięki temu bezpieczniej?
Komentarze
Publikowanie komentarza